Wybrałem się do kina i żałuję tej decyzji. 90% ludzi będących na sali to gimbusy, które chyba chciały zgrywać wielkich cwaniaczków i przy każdej sytuacji która zapowiadała się ciekawie zaczynali się śmiać niszcząc cały klimat. Oprócz tego notoryczne rozmowy i to nie szeptem, zabawa komórkami i wpieprzanie wszystkiego co się da szeleszcząc przez cały seans. Jeśli ktoś chce poczuć klimat - lepiej stworzyć sobie odpowiednie warunki w domowym zaciszu.
U mnie było tak samo, kiedy byłam na "Obecności 2" Rozmowy przez telefon, elektryczny papieros, śmiechy, szeleszczenie opakowaniami... koszmar większy niż ten horror ;(
:) :) :) dopiero zauważyłam swój błąd. Faktycznie, następnym razem zrobię podmiankę, akurat siedział obok :)
Niestety, ale młodzież nie umie oglądać horrorów. Wynika to stąd, że chcą pocwaniakować przy znajomych, jacy to oni nie są odważni. Problem w tym, że te bezmózgi przeszkadzają innym i mają gdzieś to, że ktoś im zwraca uwagę.
Ja ostatnio bylem na 'Obecnosci' i za mna siedzialy dwie malolaty (tak z 13-14), nie było jakoś mega głośno, ale ich komentarze mnie rozwalały..
Zawsze chodzę z rana i są ze 3-4 osoby, ale teraz wakacje wiec wiadomo..
Ja również wkurzałem się bo co cały czas na około tylko odgłosy mlaskania i szeleszczenia. W jednym momencie słyszałem te dźwięki z czterech stron to jedyne co mogłem zrobić to głupio się śmiać gdzie ja trafiłem? W sumie to aż smutno że tyle osób nie ma miejsca gdzie jeść to do kina muszą iść najeść się.
Na ten film się dopiero wybieram, ale faktycznie na innych horrorach było to samo. Gimbusiarnia albo, o zgrozo, studenci robiący jeden wielki gnój. Ciągle hałas, ciągle gadanie, śmiechy, świecenie telefonami, tragedia. Dobrze, że mi przypomniałeś o tym zjawisku, bo dzisiaj chciałam się wybrać do kina, ale może zmienię film, a ten obejrzę sobie w domu...
Też miałem taką sytuację, dopóki nie krzyknąłem do jednego " zamknij mordę" :D Potem już było w całej sali cicho :)
Wpada dwóch z chipsami z rozdartymi mordami, więc mówię do nich wypier..... z tymi chipsami! Już nie wrócili :D :D
Zapraszam do Płocka do "Novego Kina Przedwiośnie" :) Gimby omijają to kino bo lepiej jest chodzić do heliosa w galerii handlowej ;) do głowy im nie przyjdzie, żeby do kina iść... do kina ;)
Ja uwielbiam horrory w kinie, bo mocniej na mnie działają. Czasem trzeba wybrać najpóźniejszy seans, by wyeliminować gimbusiarnię. Chociaż... siadł koło mnie niby dorosły koleś, a też co chwila się śmiał z czegoś co zabawne nie było, ale na szczęście to jedyny przypadek.
Ta sama sytuacja. Śmiejący się gimnazjaliści, a raczej gimnazjalistki, nie wiadomo właściwie z czego, ale chyba w tym wieku śmieją się ze wszystkiego. Nie wiem czy to kwestia lat czy braku kultury, po prostu. Choć z przykrością stwierdzam, że również dużo starsze towarzystwo nie widzi nic nieodpowiedniego w głośnej rozmowie podczas seansu.
To samo na Obecności 2.
Chyba wybór późnych godzin to dobre rozwiązanie.
Taaaaaaaak, idealnie znam tą sytuację.. ostatnio na "Obecności 2" tuż przede mną siedziała piątka "pedziów" i zachowywali się dokładnie tak samo... Na szczęście rzucenie w jednego popcornem, a innemu zasadzenie kopa w fotel pomogło - bo chamstwa nie zniose i darcia japy na całą sale.
U mnie dokładnie to samo. Upominanie niewiele dało. Ciągłe gadanie dzieciarni, szeleszczenie i siorbanie resztek napoju. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam.
Niestety, na widownię nie ma się większego wpływu. Ja, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia opisanej sytuacji, nie chodzę do kina w weekendy, gdy jest najwięcej osób tylko w dni powszednie i nie wieczorami. Optymalnie byłoby chodzić w dni powszednie na pierwsze seanse, ale z racji pracy nie ma na to czasu. Najlepsze dla mnie są poniedziałki, gdzieś ok. 16.30-17. Oczywiście, o tym, że trzeba wybierać kina studyjne gdy lecą w nich te same filmy co w multipleksie, nie muszę pisać.
Dokładnie takie samo zachowanie podczas seansu, na którym ja byłem. Gimbusy bawiły się telefonami, śmiali się i jeszcze komentowali fabułę, którą już znali. "Powiedz kiedy będzie ten moment, czy to już teraz!?" Aż strach się bać :D
To jeden film a ja kiedyś wybrałam się na maraton i po pierwszym filmie wyszłam, zresztą nie tylko ja bo było tak głośno i bez sensu, że nie dało się wysiedzieć. Jak wychodziliśmy Pani powiedziała, że jej przykro. Dziwi mnie, że kina nic nie robią w takich sytuacjach
Musze przyznać, że w przeciągu ostatniego roku byłam w kinie na horrorach kilka razy i praktycznie zawsze było to samo. Dokładnie tak, jak opisał to autor posta. Dzieciaki, które były zajęte robieniem sobie selfie w trakcie połowy filmu, śmiech i komentowanie w co bardziej napiętych momentach. Tragiczne doświadczenie. Na prawdę wychodziłam z sali zniesmaczona. A zwrócenie uwagi niestety nic nie dało.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Jakiś czas temu z żoną byliśmy w kinie na horrorze "Obecność" i myślałem, że w połowie seansu wyjdziemy z sali. Śmiechy, szelest opakowań po chipsach, rozmowy w momentach gdy budowane jest napięcie i nie występuje muzyka. Nigdy więcej nie pójdę do kina na ten rodzaj filmu bo szkoda zwyczajnie pieniędzy. Lepiej ogląda się zwyczajnie w domu.
Niestety problem dotyczy nie tylko horrorów i gimbazy. Ja "obraziłem się" na kino jakiś czas temu, po "Marsjaninie", gdzie towarzystwo w wieku studenckim nie potrafiło utrzymać koncentracji i wysiedzieć w jednym miejscu przez 2 godziny. Zabawiali się głośnymi komentarzami, a gdy zwróciłem uwagę zamilkli, ale zaczęli tupać - zachowując poker face. Najwyraźniej wkurzanie widzów było dla nich ciekawsze niż oglądanie filmu. To pewnie ci sami kolesie, którym mamusia załatwiła zaświadczenie o dysortografii i adhd, którzy jeżdżą samochodem w realu tak jak na symulatorach, sprawdzają fejsa 50 razy dziennie i przeglądają internet w tempie 10 sekund na stronę. Prawie im współczuję...
Dlatego nie chodzi się na horrory do kina. Ja mam własne kino domowe i horrory oglądam na nim sam późno w nocy oddając cały klimat. Parę razy byłem na horrorze w kinie i za każdym razem żałowałem właśnie przez taki gimbusów
Ja mam zawsze cholerne szczęście, bo jak już pójdę do kina (raz na kilka tygodni,czasem miesięcy) to ZA KAŻDYM razem za moimi plecami sapią pary. Achy, Ochy, Echy, Uchy, które rozpraszają mnie i gówno pamiętam z filmu. Cóż, taniej jest kupić dwa bilety i spieprzyć seans innym, którzy chodzą do kina by oglądać filmy niż wynająć sobie pokój. Cud, że na Bridget Jones 3 nikt się nie zabawiał (chyba dlatego, że byliśmy z mężem jedyną parą w kinie...cała reszta to grooono kobiet).
bo na filmy sie chodzi we wtorki np na 21 wtedy ta cala gimbusowa frajernia juz smacznie spi :)
ja juz wielokrotnie przekonalem sie ze na horrory nie chodzi sie do kina, chyba ze sala pusta :)
Z opisywanych przez Ciebie powodów nie chodzę do kina. Mam zestaw domowy, który mi w zupełności wystarczy. Popcorn można zrobić w domu, na dodatek nikt się nie przyczepi do piwka czy drinka ;-)
Rozumiem, że opisana sytuacja nie miałą wpływu na ocene filmu , bo takie odniosłam wrażenie: była kiepska atmosfera w kinie wiec zle go ocenie. Może się myle, asle wypadałoby cokolwiek napisac o filmie i dlaczego taka ocena.
Miałam taką beznadziejną sytuację na innym filmie (akurat nie horrorze), ale zjawiła się grupka małolat (góra dwanaście lat) i przez pół filmu - śmiechy, wygłupy, rzucanie się na siebie nawzajem, jakieś gonitwy po siedzeniach. Kiedy chciałam wstać, by im zwrócić uwagę, wyleciały nagle z sali (myślałam, że za potrzebą), ale już nie wróciły (chwała nie wiem komu).
To samo tyczy się komentarzy co niegrzeszących rozumem - np. na jednym filmie 3D, wrzask typa z pierwszego rzędu: -"O! D*upa w 3D! K*rwa..!"
Ale co to ma do mojej wypowiedzi? Zaznaczyłam, że warto by oceniać film a nie sugerować sie atmosferą w kinie ( bo co ma wartość filmu czy jego fabuła do Waszych doświadczeń z kina?) a Ty mi strzelasz komentarz znowu o tym co sie działo w kinie. Nie rozumiem
Jak byłem ostatnio na Ouji to Gostkowo obok mnie zadzwonił telefon, odebrał i grzecznie powiedział że nie może rozmawiać... W tym samym czasie gość za mną mówił dziewczynie co mu się wydaje że się stanie. Wyszedłem.
Rozumiem ten problem ale nie rozumiem dlaczego nie zwracasz uwagi ? Jakis czas temu gdy bylem w kinie to super klimatyczny poczatek filmu zaklocaly dzieciary... jeden gosc siedzial obok mnie i zwyczajnie wstał i zwrocil się w ich kierunku " mozecie się zamknąć ??!!!!" Powiedzial to tak stanowczo i tak pewnie i tak przekonujaco ze nagle zapadla cisza a cala sala kinowa klaskala mu brawo XD to się nazywa zaoranie gimbusiarni. Dzieciakow nie bylo slychac juz wcale do konca filmu. Szkoda ze ktos nie nagral tej sytuacji bo to bylby hit internetu. Tak czy siak... idiotom zwraca się uwagę.
Takie filmy najlepiej oglądać wieczorami, (najlepiej samemu w domu z słuchawkami na uszach:) i gwarantuję, że takich emocji nie doświadczysz w kinie:)
Całkowicie się z tobą zgadzam. Kiedy byłam na horrorach THE BOY i LAS SAMOBÓJCÓW, to na sali kinowej sama wiocha. Głupie komentarze, śmiech, nabijanie się z tych, którzy aż podskoczyli na fotelu. Wkur...wiające takie oglądanie. Owszem, rewelacyjny klimat dzięki muzyce podczas akcji, ale widownia do niczego, jakby to były dzieci z podstawówki.
Wolę chyba obejrzeć w domu, późnym wieczorem, kiedy wszyscy już śpią. Nikt wtedy nie przeszkadza, ani się nie podśmiewa ;)
POZDROWIONKA
Zgadzam się w 100%. Niedawno byłem na maratonie horrorów. Mimo ograniczeń wiekowych 16+, młodsi i tak znaleźli się na sali i dokładnie tak jak Tobie niszczyli całą zabawę. Ch*j strzela na samą myśl. Pozdrawiam
Dla tego nie chodzę do kina, filmy a zwłaszcza horrory najlepiej oglądać samemu w fimu, tak jak napisałeś stworzyć sobie klimat i wygodnie zasiąść przed ekranem, miodzio.
A co mnie obchodzi kto był w kinie na seansie.
Dajesz ocenę za film czy warunki jakie wybrałeś by go oglądnąć?
Z takimi trzeba ostro. Raz byłem na wieczornym seansie, po parszywym całym dniu (byłem podminowany na maksa). Siedziało za mną dwóch pijanych gostków, którzy głośno fazowali, więc w końcu puściły mi nerwy, wstałem i z ryjem do nich, że jak się nie zamkną, to będą nosy pękać. Chyba wyczuli, że jestem w trybie Clint Eastwood, bo poskutkowało. Nawet dostałem skromne brawa od reszty widzów na sali:)